Wimbledon: Druzgocąca porażka Nadala
« powrót | Data publikacji: 24-06-2013 21:22
Rafael Nadal (ATP 5) nie zagra z Łukaszem Kubotem w drugiej rundzie wielkoszlemowego Wimbledonu. Hiszpan niespodziewanie przegrał 6-7(4) 6-7(8) 4-6 ze Stevem Darcisem (ATP 135).
- On jest dobrym, utalentowanym graczem - opowiadał o swoim konkurencie "Rafa", nim wyszedł na kort. - Doskonale wie jak grać w tenisa, bez względu na powierzchnię, z którą przyjdzie mu się zmierzyć. Ma świetny serwis, ale to nie wszystko, bo jest naprawdę wszechstronny. Muszę być stanowczy oraz konkurencyjny.
Jak się później okazało, nie była to opinia bezpodstawna. Darcis przysparzał kłopotów bardziej doświadczonemu rywalowi już od samego początku. W premierowej partii konsekwentnie zwyciężał przy swoim podaniu aż do stanu 5-5, by za chwilę wykorzystać wpakowany w siatkę forhend Hiszpana i odnotować pierwsze w tym meczu przełamanie. Światowa „piątka” szybko podniosła się po tej porażce. Kolejnego gema zapisała na swoim koncie (do 15), jednak w tie breaku pozostała praktycznie bez szans. Reprezentant Belgii w bardzo dobrym stylu wyszedł bowiem na prowadzenie 6-3, a sukces przypieczętował popisem gry spod siatki (7-4).
Kiedy rozpoczynał się drugi set, wielu fanów Nadala miało z pewnością nadzieję, że jego konkurent będzie już na tyle zmęczony, by nie utrzymać dotychczas prezentowanego poziomu. 29-letni tenisista ani myślał jednak zaspokoić ich pragnienia. Jak uprzednio, konsekwentnie zwyciężał przy swoim serwisie do 5-5. Dopiero w jedenastym gemie zaczął popełniać rażące błędy (złe odebranie piłki, bekhend w siatce), które poskutkowały utratą podania. Nie było trzeba jednak długo czekać aż się zrehabilituje (6-6). O dalszych losach spotkania ponownie więc miał zadecydować tie break, którego tym razem Belg wygrał do ośmiu.
W trzeciej partii Darcis szybko przełamał faworyta. W miarę upływu czasu Nadal gasł w oczach. Nie dochodził do wielu piłek. Utykał na lewą nogę. Widać, że znów doskwierał mu uraz kolana. Niżej usytuowany tenisista wykorzystał szansę i dobił przeciwnika wygrywając 6-4, już na samym starcie zdobywając miano największej sensacji turnieju.
"Rafa" wszedł w angielskie mistrzostwa ze znakomitą - i wydawać by się mogło jeszcze nieprzerwalną - passą 22. zwycięstw, które przyniosły mu już cztery tytuły. Ciężko było być pewnym, że dobra forma po raz kolejny wyniesie go na wyżyny. Jak powszechnie wiadomo, korty trawiaste nie są najmocniejszą stroną 27-letniego zawodnika. Podczas swojej kariery zdobył on dwie korony wimbledońskie, a ostatnia trafiła w jego ręce dość dawno, bo w 2010 roku. To nie zmienia jednak faktu, że dziś był zdecydowanym faworytem.
KH