Tsonga: męski tenis jest bardziej przewidywalny
« powrót | Data publikacji: 24-01-2013 01:13
Jo-Wilfried Tsonga, który po porażce z Rogerem Federerem pożegnał się z tegoroczną edycją Australian Open, stwierdził, że męski tenis jest bardziej stabilny i przewidywalny, aniżeli tenis w wydaniu kobiecym. W półfinale zawodów w Melbourne w drabince męskiej pozostało 4 najwyżej rozstawionych zawodników, u pań natomiast w grze nadal liczy się turniejowa „jedynka”, „dwójka”, „szóstka” i... „dwudziestka dziewiątka”.
- Nie ma co ukrywać, że męski tenis jest bardziej stabilny i przewidywalny. Przed każdym turniejem wielkoszlemowym nietrudno wskazać faworytów. U pań jest inaczej – nigdy nie wiadomo, kto będzie zwycięzcą – powiedział reprezentant „Trójkolorowych”.
U panów również zdarza się, że ktoś spoza „wielkiej czwórki” wybije się i znajdzie w półfinale. W ostatnich dwóch edycjach Wimbledonu miałem przyjemność być właśnie w pófinale – powiedział Tsonga. Ale najwyżej rozstawieni zawodnicy są perfekcyjnie przygotowani do najważniejszych turniejów i zazwyczaj nie zawodzą. Nie pamiętam kiedy u kobiet w półfinale imprezy wielkoszlemowej znalazły się 4 najwyżej rozstawione zawodniczki – zakończył tenisista z Le Mans.
Wśród pań rozstawiona z numerem dwudziestym dziewiątym Sloane Stephens (WTA 25) po spektakulranym zwycięstwie nad swoją rodaczką – Sereną Williams (WTA 3) - stawi teraz czoła Victorii Azarence (WTA 1). W drugim półfinale naprzeciw siebie stanie turiejowa „dwójka” i „szóśtka”, czyli kolejno Maria Szarapowa (WTA 2) i Na Li (WTA 6).
W rywalizacji mężczyzn Novak Djokovic (ATP 1) sprawdzi formę Davida Ferrera (WTA 5), natomiast Roger Federer (ATP 2) zmierzy się z Andym Murrayem (ATP 3).
AZ