Roland Garros: Ula lepsza od Venus Williams!
« powrót | Data publikacji: 26-05-2013 21:36
Urszula Radwańska po prawie trzyipółgodzinnym horrorze sensacyjnie pokonała siedmiokrotną triumfatorkę wielkoszlemową Amerykankę Venus Williams 7-6(5) 6-7(4) 6-4 i awansowała do drugiej rundy French Open. Jej kolejną rywalką będzie reprezentantka Niemiec, Dinah Pfizenmaier.
Obie tenisistki wcześniej spotkały się tylko jeden raz, w 2006 roku w Warszawie. Wówczas Amerykanka wygrała 6-3 6-3. Venus w ubiegłym roku doszła do drugiej rundy French Open, ulegając Agnieszce Radwańskiej 2-6 3-6, natomiast Urszula nie sprostała na tej fazie imprezy Czeszce Petrze Kvitovej 1-6 3-6.
Polka już w pierwszym gemie wypracowała trzy break pointy i po serii błędów Amerykanki objęła prowadzenie 1-0. Chwilę później to była liderka kobiecych zmagań miała szanse na przełamanie i po wyrzuceniu piłki w aut przez Radwańską, wyrównała stan rywalizacji na 1-1. Urszula odważnie atakowała i starała się przejmować inicjatywę w poszczególnych punktach, co dało jej kolejnego breaka po 10 minutach gry (2-1). Krakowianka jako pierwsza przerwała niechlubną passę utraty serwisu i po obronie szansy dla rywalki, odskoczyła na 3-1. Venus z małymi problemami także wygrała swoje podanie i zmniejszyła nieco stratę do niżej notowanej przeciwniczki (2-3). Siedmiokrotna triumfatorka wielkoszlemowa grała chimerycznie, przeplatając łatwo zepsute piłki bardzo efektownymi zagraniami i pomimo odrobienia dystansu do rywalki w szóstym gemie, chwilę później ponownie straciła swoje podanie, posyłając piłkę daleko w aut (3-4). Serwis w dzisiejszym spotkaniu wydawał się być bez znaczenia, bowiem obie tenisistki regularnie przełamywały siebie nawzajem i Polka objęła prowadzenie 6-5. W dwunastym gemie młodsza z krakowskich sióstr miała szansę na skończenie seta, jednak Amerykance udało się obronić tak ważną piłkę i doprowadzić do tiebreaka. W dodatkowej rozgrywce lepiej poradziła sobie Urszula i to ona objęła prowadzenie w tym spotkaniu 7-6(5) po 71 minutach gry.
Chimeryczna gra obu tenisistek wydawała się nie mieć końca, bowiem w trzech kolejnych gemach nawzajem odbierały sobie podania i Amerykanka objęła prowadzenie 2-1. Chwilę później udało jej się utrzymać także swój serwis i odskoczyła na 3-1. Warto podkreślić, że na siedemnaście rozegranych gemów, tylko trzy nie zakończyły się przełamaniem. Urszuli udało się utrzymać podanie a także odrobić dystans do utytułowanej rywalki i na tablicy wyników mieliśmy remis 3-3. Chwila radości krakowianki nie trwała jednak zbyt długo, bowiem kilka minut później to Venus wygrała dwa gemy z rzędu i objęła prowadzenie 5-3. Młodsza z sióstr Radwańskich ani myślała się poddać i jeszcze raz wyrównała stan w tej odsłonie na 5-5. W dwóch kolejnych gemach obie odbierały sobie serwisy i o losach i tej części meczu zadecydować musiał tiebreak. Pomimo prowadzenia Polki aż 4-0, to Amerykanka triumfowała w dodatkowej dogrywce i wyrównała stan w tym meczu na 1-1.
Urszula już na początku decydującego seta odebrała podanie Amerykance, a po chwili wygrała także swój serwis i odskoczyła na 2-0. Venus wyraźnie odczuwała trudy tego spotkania, bowiem po serii błędów została przełamana po raz drugi (0-3). Młodsza z krakowskich sióstr całkowicie dominowała teraz na korcie, zapisując przy swoim nazwisku kolejne gemy (5-1). Amerykanka poderwała się jeszcze do walki i wygrała trzy gemy z rzędu jednak to do Polki należało ostatnie słowo. Radwańska zakończyła swoim serwisem całe, trwające prawie 200 minut spotkanie 7-6 6-7 6-4.
W trakcie całego starcia, Polka popełniła 4, a jej przeciwniczka 6 podwójnych błędów. Obie tenisistki wyjątkowo nieskutecznie radziły sobie ze swoimi podaniami: Ula po pierwszym udanym serwisie wygrała tylko 53%, a Williams 49% piłek. Radwańska wykorzystała 11 z 17 wypracowanych break pointów, a sama dała się przełamać Amerykance dziesięć razy (Venus miała 15 sposobności na zdobycie breaka). Reprezentantka Stanów Zjednoczonych zanotowala zdecydowanie więcej winnerów (58-28), ale jej młodsza oponentka popełniła za to znacznie mniej niewymuszonych błędów (40-66) i ostatecznie zdobyła o 10 punktów więcej (131-121).
Karolina Konstańczak