Kobiecy tenis już nie taki sam
« powrót | Data publikacji: 05-07-2014 20:03

W tym sezonie w wielkoszlemowych imprezach z pewnością nie zabrakło odejścia od starych schematów, sporej ilości niespodzianek i co najważniejsze, pojawienia się zupełnie nowych twarzy na wielkich tenisowych arenach.
Każdy turniej wielkoszlemowy pisze zupełnie inne historie. Podczas Australian Open Dominika Cibulkova, 24. na świecie Słowaczka, zupełnie niespodziewanie pokonała Marię Szarapową i Agnieszkę Radwańską, awansując nie tylko do pierwszego finału wielkoszlemowego w karierze, ale również przesuwając się na trzynastą pozycję w zestawieniu najlepszych tenisistek świata. Wówczas świat dowiedział się również nieco więcej o młodziutkiej Kanadyjce Eugenie Bouchard, która doszła do premierowego półfinału Grand Slamu w swojej zawodowej karierze. Już początek sezonu przyniósł mnóstwo niespodzianek, a tak naprawdę wtedy jeszcze wszystko, co najbardziej zaskakujące, dopiero było przed nami.
Wydarzenia na kortach Rolanda Garrosa bardzo szybko przeszły do historii, bowiem pierwszy raz trzy najwyżej rozstawione zawodniczki nie zdołały przebrnąć bariery trzeciej rundy. Na scenę wkroczyły trzy nieznane szerszej publiczności tenisistki, które łączyło jedno - wszystkie w tym roku obchodzą swoje 21. urodziny. Garbine Muguruza, Kristina Mladenovic i Ajla Tomljanovic otworzyły turniejową drabinkę, wyrzucając z imprezy Serenę Williams, Li Na i Agnieszkę Radwańską. Do pierwszego półfinału w karierze awansowała natomiast Niemka Andrea Petkovic, która przez długi okres czasu zmagała się z różnymi problemami zdrowotnymi i myślała nawet o zakończeniu zawodowej kariery, a Kanadyjka Eugenie Bouchard powtórzyła swój sukces z Australii i wtedy już nikt nie miał wątpliwości, że na naszych oczach rodzi się kolejna wielka gwiazda kobiecych rozgrywek. Na samym końcu wspomnę również o Simonie Halep, która skradła serca oglądających w finale przeciwko Marii Szarapowej. 22-letnia Rumunka dopiero po trzech bardzo wyrównanych setach poległa w decydującym meczu, ale miała na twarzy uśmiech, ponieważ był to jej pierwszy wielkoszlemowy finał w karierze.
Wimbledon, podobnie jak wcześniejsze dwie wielkie imprezy, również zalała fala niespodzianek i zupełnie niespodziewanych rozstrzygnięć. Już nie pierwszy raz w tym sezonie czołówka kobiecego rankingu zawiodła, a do ćwierćfinału z grona pięciu najlepszych na świecie dotrwała tylko rewelacyjna Rumunka, Simona Halep. Czy ktoś przed tym turniejem pomyślałby, że niedoceniana wcześniej Lucie Safarova awansuje do pierwszego półfinału w karierze, a Angelique Kerber po niesamowitym widowisku pokona Marię Szarapową i zagra w ćwierćfinale? Czy komuś przyszło by na myśl, że chimeryczna z postawy na korcie Petra Kvitova jeszcze zagra w finale wielkoszlemowym, a co więcej, jej rywalką będzie zawodniczka spoza pierwszej dziesiątki? Wimbledon napisał swoją własną bajkę. Po raz kolejny mieliśmy okazję oglądać Eugenie Bouchard, która za trzecim podejściem awansowała do pierwszego wielkoszlemowego finału, a w najnowszym rankingu znajdzie się pośród dziesięciu najlepszych zawodniczek świata. Po raz kolejny mieliśmy również okazję oglądać Simonę Halep, która po 1/4 w Australii i finale w Paryżu, tym razem wpisała do swojej tenisowej kartoteki półfinał Wimbledonu, a w najnowszym zestawieniu kobiecym już niewiele jej brakuje do pozycji wiceliderki. Najjaśniej rozbłysła jednak na kortach Wimbledonu triumfatorka imprezy z 2011 roku - Petra Kvitova. Leworęczna zawodniczka przez trzy sezony ani razu nie była w stanie nawiązać do znakomitego rezultatu z londyńskiej trawy i uplasowała się w drugiej części top 10. Po kosmicznym finale, w którym Kvitova posłała na drugą stronę 28 winnerów przy zaledwie 12 pomyłkach, można śmiało powiedzieć, że Czeszka znów wraca na właściwe tory. W najnowszym rankingu zawodniczka z Bilovca zajmie 4. pozycję.
Ten sezon daje nam sygnał, że w kobiecych rozgrywkach coś się zmienia. Coraz częściej dochodzi do odstępstwa od starych reguł i do dalszych faz imprez awansują zupełnie niespodziewane nazwiska. Czego w takim razie doświadczymy oglądając wielkoszlemowy US Open? Czy będzie to już czwarty z rzędu wielkoszlemowy turniej bez największych gwiazd?
KK
Wasze komentarze: