Gem, set & Patryk #6 – czas na pierwszego szlema
« powrót | Data publikacji: 14-01-2018 15:23

Nowy rok w światowym tenisie nabiera tempa, więc czas na pierwszy turniej wielkoszlemowy – Australian Open. Do Melbourne zjeżdżają się najlepsi tenisiści, by udanie rozpocząć sezon i jak najlepiej zaprezentować się na australijskiej ziemi. Nie zabraknie również reprezentantów Polski z Łukaszem Kubotem na czele, który ma duże szanse, by w Melbourne sięgnąć po drugi deblowy triumf.
Aż trzy Polki w głównej drabince
Możemy być zadowoleni z faktu, że aż trzy reprezentantki naszego kraju znalazły się w głównej drabince pierwszego szlema. Do Agnieszki Radwańskiej i Magdy Linette dołączyła Magda Fręch, która sprawiła miłą niespodziankę i w dobrym stylu przeszła eliminacje. 20-letnia Magda tym samym zadebiutuje w turnieju wielkoszlemowym i będzie mogła pokazać się światowej publiczności. 172. tenisistka rankingu ATP w pierwszej rundzie zmierzy się z doświadczoną Carlą Suarez-Navarro i nawet jak odpadnie z Hiszpanką, to wyjazd do Australii będzie mogła zaliczyć do udanych. Pierwsza runda na pewno nie zadowoli Agnieszki Radwańskiej, która w poniedziałek pierwszy raz od ponad dziesięciu lat znajdzie się poza Top 30 rankingu WTA. W pierwszej rundzie trafiła na Pliskovą, ale całe szczęście nie na byłą liderkę rankingu, lecz jej siostrę bliźniaczkę zajmującą 62. pozycję w tym zestawieniu. Miejmy nadzieję, że Agnieszka powróci do formy, gdyż z turnieju na turniej wypada z czołówki cyklu. Turniej Australian Open to dobra okazja do rehabilitacji, a przecież już dwa razy grała tutaj w półfinale. Natomiast Magda Linette, która jest 72. rakietą świata, w pierwszej rundzie trafiła na notowaną kilka pozycji wyżej Amerykankę Jennifer Brady i ich starcie zapowiada się na ciekawy oraz wyrównany pojedynek. Magdę stać na pewno na sprawienie kilku niespodzianek. A kto wygra Australian Open wśród Pań? Jedno jest pewne. Na pewno tytuł sprzed roku nie będzie obroniony, gdyż Serena Williams dochodzi do siebie po wrześniowym porodzie. W drabince może namieszać natomiast Angelique Kerber, która podobnie jak Radwańska, ma za sobą niezbyt ciekawy sezon. Jednak ten rok rozpoczął się dla niej udanie i była liderka rankingu wygrała w dobrym stylu turniej w Sydney oraz w poniedziałek wróci do najlepszej dwudziestki. Jedną z faworytek będzie na pewno również Caroline Wozniacki, która powróciła do ścisłej czołówki i ma na pewno wielki apetyt na pierwszy tytuł wielkoszlemowy. Mówiąc o faworytkach nie możemy pominąć oczywiście Simony Halep, która przewodzi stawce tenisistek oraz o Garbine Muguruzie.
Nie ma singlistów, ale jest Kubot
Niestety nie zobaczymy w tym roku żadnego polskiego singlisty w Melbourne, a nasze oczy zwrócone będą w stronę męskiego debla. Wśród najlepszych par świata, rozstawiony z jedynką wraz ze swoim partnerem Marcelo Melo, znajdzie się Łukasz Kubot. Polak ma realną szansę na powtórzenie sukcesu sprzed czterech lat i ponowny triumf wielkoszlemowy na australijskiej ziemi. W 2014 roku właśnie w Melbourne świętował swój pierwszy triumf w wielkim szlemie wraz z Robertem Lindstedtem, a latem zeszłego roku dorzucił zwycięstwo w Wimbledonie już z Melo. Polsko-brazylijska para jest zdecydowanym faworytem do ostatecznego zwycięstwa, gdyż z miesiąca na miesiąc zaczynają dominować w deblu i pewnie nie tylko mi z tyłu głowy pojawiają się marzenia o ich hegemonii. Oczywiście jednak w takim turnieju wszystko może się zdarzyć i lepiej nie pompować balonika, gdyż podczas US Open pękł on już w drugiej rundzie. Jednak Panowie świetnie zaczęli rok od triumfu w Sydney i z optymizmem możemy czekać na początek rywalizacji w grze podwójnej. W singlu ciężko wyznaczyć głównego faworyta do triumfu. W gronie najpewniejszych kandydatów znalazł by się triumfator sprzed roku, czyli Roger Federer, który rozpoczął sezon od zwycięstwa w mikstowym Pucharze Hopmana. Oczywiście w drodze do triumfu przeszkodzić może mu lider rankingu ATP, czyli Rafa Nadal, który przed rokiem uległ w finale właśnie Szwajcarowi i na pewno będzie chciał się zrewanżować. Niestety w tym roku na kortach w Melbourne nie zobaczymy Andy'ego Murraya, który przeszedł niedawno operację i wróci prawdopodobnie w drugiej połowie roku. Za to do stawki wrócili Novak Djokovic i Stan Wawrinka, których oglądaliśmy ostatni raz na Wimbledonie. Czas rekonwalescencji na pewno obudził w nich głód triumfów i miejmy nadzieję, że obecna forma pozwoli im na nawiązanie walki z czołówką. Mówiąc o faworytach nie możemy zapomnieć o młodych gwiazdach, które szturmem wbiły się do światowej czołówki. Dimitrov, Zverev czy Thiem na pewno będą chcieli namieszać w drabince i jestem pewien, że z zimną głową, któryś z nich mógłby sięgnąć po końcowy triumf. Tak czy siak rywalizacja mężczyzn na pewno dostarczy nam nie lada emocji i możemy być przygotowani na niesamowity turniej.
Autor: Patryk Bochniak
Źródło: informacja własna
Grafika: Patryk Bochniak
Wasze komentarze: