Gem, set & Patryk #4 – Rok pod znakiem Kubota

« powrót | Data publikacji: 10-12-2017 15:42

 

Ten rok zdecydowanie przebiegał pod znakiem Kubota. Nie chodzi oczywiście o popularnego producenta klapek, lecz o naszego najlepszego deblistę. W ostatnich dwunastu miesiącach Łukasz Kubot regularnie dostarczał mnóstwo emocji na najwyższym poziomie oraz tyle samo pięknych wzruszeń i zakończył sezon na samy szczycie męskiego debla.

 

Połączenie Kubota w parę z Marcelo Melo było strzałem w dziesiątkę – z tym wątpliwości nie powinien mieć nikt. Dokładnie było to sześć strzałów w dziesiątkę, gdyż właśnie tyle tytułów rangi ATP zdobyła polsko-brazylijska para. Skoro mówimy o dziesiątce, to warto podkreślić, że właśnie do dziesięciu finałów przystąpili razem obaj panowie. Niekwestionowanie zostali w tym roku najlepszym męskim deblem na świecie, choć początek sezonu wcale na to nie wskazywał.

 

Przed sezonem spekulowano nad tym, z kim w tym sezonie będzie występował Polak. Kontrkandydatem dla Brazylijczyka był doświadczony Nenad Zimonjić. Jednak okazało się, że Serb odpuścił sobie trochę na korcie, by zająć się rodziną. W związku z czym Kubot postanowił nawiązać współpracę z Marcelo Melo. Początek sezonu nie napawał optymizmem, gdyż w Australian Open panowie odpadli już w trzeciej rundzie. Dodatkowo nie szło im najlepiej w mniejszych turniejach i zaczęto spekulować, że w drugiej połowie roku mogą się rozstać. Przełamanie nadeszło dopiero w Ameryce Północnej, gdzie między tenisistami zdecydowanie zaczęła pojawiać się sportowa chemia. To na amerykańskiej ziemi, a dokładniej podczas prestiżowego Indian Wells osiągnęli pierwszy wspólny finał. W decydującym meczu stoczyli świetny trzysetowy bój z Klaasenem i Ram'em, lecz ostatecznie przegrali 7-6, 4-6, 8-10. Jednak nie o wynik chodzi, lecz o sposób w jaki doszli do finału. Turniej ten obudził optymizm w relacji Kubot-Melo i był tylko przedsmakiem tego, co zafundowali nam panowie w dalszej części sezonu. Już w kolejnym turnieju znów sięgnęli po swój pierwszy tytuł, wygrywając po drodze trzysetowe dreszczowce. Dwa finały zakończone jednym triumfem obudziły apetyty na kolejne sukcesy, lecz w Monte Carlo zafundowali wszystkim zimny prysznic, opadając już w ćwierćfinale. Kolejny zastrzyk optymizmu dostaliśmy podczas turnieju w Madrycie, gdzie panowie sięgnęli po kolejny tytuł, lecz znów balonik pękł w ćwierćfinale w Rzymie i ich forma zaczęła przypominać sinusoidę. Po triumfie, ćwierćfinale, triumfie i ćwierćfinale kibice nad Wisłą liczyli na kontynuację passy, czyli zwycięstwo w wielkoszlemowym French Open. Jednak na kortach Rolanda Garrosa panowie dosyć sensacyjnie odpadli już w drugiej rundzie, a lepszy okazał się duet Harrison-Venus.

 

Prawdziwe epicentrum formy przypadło na sezon na trawie, ale przecież od zawsze było wiadomo, że Łukasz na tej nawierzchni jest najlepszy. Najpierw wygrany turniej w s-Hertogenbosch bez straty choćby seta, a później kolejny triumf na kortach Gerry'ego Webera i przed zbliżającym się Wimbledonem, polsko-brazylijski duet z cienia wyrósł na faworytów. W Londynie najpierw pewnie wygrali pierwsze spotkanie, a później męczyli się przez dwie kolejne rundy, ostatecznie przechylając szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W ćwierćfinale powróciła pewność i bez straty seta wygrali z braciami Skupski, a w półfinale potrzebowali aż pięciu setów, by awansować do wielkiego finału trawiastego szlema. W decydującym meczu czekał na nich Pavić wraz z Oliverem Marachem, który z Kubotem sięgał w przeszłości po niejeden deblowy tytuł. Mecz ten był prawdziwym dreszczowcem, o którego rezultacie musiał zdecydować równie dramatyczny super tie-break. Ostatecznie lepsi 13-11 okazali się Kubot oraz Melo i deblowy Wimbledon został okraszony znanym na całym świecie ''kubotowym kankanem''. Był to niebywały sukces, a Polak mógł cieszyć się z drugiego triumfu wielkoszlemowego w grze podwójnej. Druga część sezonu również była bogata w sukcesy obu panów. Na twardej nawierzchni awansowali do finałów w Waszyngtonie, Szanghaju czy Londynie. W prestiżowym turnieju Masters w Paryżu dołożyli swój ostatni tytuł w tym sezonie, pokonując w finale w hali Bercy Dodiga i Granollersa. Ostatnim akcentem tej pary był oczywiście kończący sezon turniej w Londynie, gdzie spotkały się najlepsze pary globu. Panowie przeszli cały turniej niczym burza bez straty seta, lecz w finale ścianą nie do przejścia okazał się duet Kontinen-Peers. Jednak to Polak i Brazylijczyk skończyli sezon na pierwszych dwóch miejscach deblowego rankingu ATP.

 

O tym, że to Melo jest deblową ''jedynką'' zadecydował fakt, iż Polak rozegrał w tym sezonie jeden turniej więcej. Łukasz jest natomiast najlepiej zarabiającym deblistą mijającego roku. Na korcie zainkasował ponad 1,3 milinów dolarów, co daje mu 31. miejsce w ogólnym zestawieniu tenisistów. Najważniejszy jest jednak fakt, że projekt pt.''Kubot & Melo'' okazał się najtrafniejszym z wyborów i polsko-brazylijski duet przez rok wdrapał się na sam szczyt światowej drabinki.

Autor: Patryk Bochniak

Źródło: informacja własna

Grafika: Patryk Bochniak

Zobacz również:

Wasze komentarze:

wirtualna akademia tenisowa
więcej
reklama



 

kalendarz ATP
TERMIN
TURNIEJ
05.02-11.02

Open Sud de France

MONTPELLIER, FRANCE

05.02-11.02

ECUADOR OPEN

QUITO

05.02-12.02

Garanti Koza Sofia Open

Sofia

12.02-18.02

Argentina Open

BUENOS AIRES, ARGENTINA

więcej
wywiady
więcej
kalendarz WTA
TERMIN
TURNIEJ
12.02-18.02

Qatar Total Open 2018

Doha, Qatar

19.02-25.02

Dubai Duty Free Tennis Championships

Dubai, United Arab Emirates

19.02-25.02

Hungarian Ladies Open

Budapest, Hungary

26.02-04.03

Abierto Mexicano TELCEL presentado por HSBC

Acapulco, Mexico

więcej
partner strategiczny





Lider turystki tenisowej!
Sprawdź !

partnerzy:

© 2003 - 2013 tenisportal.com | Wszelkie prawa zastrzeżone. | Materiały na stronie są chronione prawem autorskim - kopiowanie zabronione.

X