Do trzech razy sztuka!
« powrót | Data publikacji: 21-01-2014 15:52

Stanislas Wawrinka i Novak Djokovic przez cztery godziny walczyli ze sobą na korcie centralnym o awans do półfinału wielkoszlemowego Australian Open. Szwajcar tym razem wytrzymał trudy spotkania i w pięknym stylu wygrał 2-6 6-4 6-2 3-6 9-7!
Wcześniej to strona mentalna miała wpływ na porażki Wawrinki z czołowymi tenisistami świata. Szwajcar choć wypracowywał sobie dogodne sytuacje i przewagę, często nie umiał zamknąć tych najważniejszych pojedynków. W późniejszych wywiadach 28-letni zawodnik sam przyznawał się do problemów z psychiką i często zrezygnowany spoglądał na zgromadzonych dziennikarzy. Tak naprawdę Szwajcarowi nigdy niczego nie brakowało. Jego gra od wielu lat stoi na bardzo wysokim poziomie, a jednoręcznym backhandem zachwycają się zarówno eksperci, jaki i byli tenisiści. Bardzo dobry serwis, poruszanie się po korcie i odważna gra sprawiały, że rodak Federera wyróżniał się spośród pozostałych zawodników pierwszej dziesiątki, którzy marzyli o dołączeniu do ścisłej czołówki. Szwajcarowi cały czas brakowało jednak odporności psychicznej, która pozwoliłaby mu radzić sobie w "wojnach nerwów" z tenisistami z samego świecznika. Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że Wawrinka jest już gotowy aby wygrywać z najlepszymi, nawet w wielkoszlemowych imprezach, i na tyle dojrzały, aby wytrzymywać całą związaną z tym presję i oczekiwania.
Oglądając uważnie dzisiejsze spotkanie Serba ze Szwajcarem, miałam wrażenie, że leci powtórka z ubiegłorocznego półfinału w Nowym Yorku. Znakomicie grający Wawrinka z każdym gemem zachwycał coraz bardziej i pomimo straty pierwszego seta zdołał się podnieść i rozstrzygnąć na swoją korzyść dwie kolejne odsłony. W boksie Novaka z każdą sekundą atmosfera robiła się coraz bardziej napięta i nawet sam Boris Becker co po chwilę wstawał z krzesełka i nerwowo mówił coś do swoich współpracowników. W czwartym secie przyszedł kryzys w grze szwajcarskiego tenisisty, który zaczął skracać wymiany i miał coraz więcej problemów przy własnym podaniu. Serb jakby pobudzony tym faktem zaczął grać wręcz bajecznie, a do tego niemal taktycznie ganiał rywala po korcie i zmuszał do jeszcze większego wysiłku. Wawrinka w gemach serwisowych Djokovica w sumie nie istniał, za to sam walczył jak o życie przy własnej zagrywce. W ósmym gemie nie zdołał się obronić i pomimo dwóch break-pointów powrotnych obaj szykowali się do decydującej partii. Wawrinka tak samo jak w ubiegłym roku podczas US Open spoglądał zrezygnowany schodząc na chwilową przerwę. Początek piątego seta zapowiadał dosłowną powtórkę z Nowego Yorku, bowiem Serb już w trzecim gemie przełamał Szwajcara i krzyknął głośno spoglądając w kierunku swojego boksu. Kiedy się wydawało, że już koniec emocji i Stanislas znów przegra pięciosetówkę z Novakiem, zupełnie niespodziewanie nastąpił zryw i urodzony w Lozannie zawodnik nie tylko odrobił stratę podania, ale także obronił break-pointa przy swojej zagrywce i wyszedł na prowadzenie 3-2. Od stanu 4-4 obaj rozgrywali swoje gemy w tempie niemal ekspresowym i to Wawrinka za każdym razem był zaledwie o cztery piłki od końcowego sukcesu. Pierwsze szanse dla Szwajcara pojawiły się dopiero przy wyniku 8-7. Wówczas Stan doprowadził do rezultatu 30:30, natomiast później po aucie rywala po raz pierwszy zobaczył wymarzoną piłkę meczową na tablicy świetlnej. Pierwszy serwis Serba nic nie dał, bowiem po returnie oponenta popełnił prosty błąd. Wawrinka pokonał Djokovica w Melbourne !
Nasuwa się teraz na myśl stwierdzenie, "do trzech razy sztuka". Najpierw Szwajcar przegrał w ubiegłym roku w Australian Open 6-1 5-7 4-6 7-6(5) 10 -12, natomiast kilka miesięcy później podczas US Open 6-2 6-7 (4) 6-3 3-6 4-6. Tym razem mecz o podobnej dramaturgii i przebiegu miał innego bohatera. Został nim dzisiaj Stanislas Wawrinka!
KK
Wasze komentarze: